poniedziałek, 1 grudnia 2014

Pierwszy: Nowy rozdział w starej historii

Czasem zwykłe, przypadkowo spotkane osoby potrafią nieźle namieszać w życiu. Nie planują tego, ale to samo wychodzi, po prostu tak miało być. Spotykają się i patrząc sobie pierwszy raz w oczy wiedzą, że to, co do tych czas wydawało im się uporządkowane, tak naprawdę jest w trakcie budowy. Nieświadomie zaprasza tą osobę do swojego życia i pomaga jej w przemeblowaniu. Człowiek nie ma na to wpływu, wszystko jest z góry zaplanowane..

Serce nerwowo uderzało o jego klatkę piersiową, a oddech wydawał się przyspieszać. Po czole zaczynały mu spływać kropelki potu, który był efektem stresu. Kątem oka przyglądał się zapłakanej piosenkarce. Łzy od piętnastu minut strumieniami spływały po jej policzkach i ich wytwarzanie zdawało się nie mieć końca. Siedziała skulona na miejscu pasażera, co jakiś czas wypowiadając szeptem słowa niedowierzania i załamania. Gerard był w szoku. Bał się zapytać Kolumbijki o przyczynę jej obecnego stanu, ponieważ po usłyszanym pytaniu, jej rozpacz mógłby się nasilić. Spojrzał na nią i dostrzegł, jak wyciera zapłakane oczy do białej sukni ślubnej, gdzie natychmiast zrobiły się plamy od tuszu i kredki. Mina mu zbledła i była pełna współczucia. Zacisnął dłonie na kierownicy i skupił się na drodze.
Właśnie..
Jak długo zamierza towarzyszyć mu w podróży? Ma ją zabrać do siebie? Jego dziewczyna by tego nie zniosła. Nie ma drugiej tak chorobliwie zazdrosnej kobiety jak ona.
- Przepraszam.. - niepewnie wyszeptał w jej kierunku, zatrzymując się na stacji paliw. Gdy poczuł na sobie jej pełen bólu wzrok, głośnio westchnął i spojrzał na nią wzrokiem pełnym współczucia. - gdzie panią zawieść?
- Gdziekolwiek.. jak najdalej stąd.. - ponownie odwróciła wzrok i skupiła go na krajobrazie za szybą.
Nie mógł jej zawieść "gdziekolwiek", równie dobrze mógłby jej kazać opuścić samochód i zostawić ją tu, całkiem samą, sześćdziesiąt kilometrów na wschód od bazyliki La Merce. Spod bazyliki, pod którą doszło do ich dziwnego spotkania. Jednak coś w sercu kazało mu jej pomóc, nie mógł jej tak po prostu porzucić.
- Ma się pani gdzie podziać?
- Shakira, żadna pani. - blado się uśmiechnęła i wyciągnęła w jego kierunku swoją zgrabną dłoń, którą on delikatnie uścisnął.
- Gerard. - zapanowała chwila ciszy, która z każdą sekundą stawała się kłopotliwa. - więc.. - zaczął nerwowo chrząkając. - może zabiorę Cię do siebie? Spokojnie, mam duży dom! - szybko dodał widząc zażenowanie w jej zapłakanych oczach. - jeśli nie chcesz, to nie ja tylko.. no, chce pomóc..
- To nie będzie kłopot?
- Nie. - skłamał, delikatnie unosząc kąciki ust.
- Bardzo Ci dziękuję Gerard. - wyszeptała, ponownie zwijając się na miejscu pasażera i opierając się o szybę. Hiszpan spojrzał na nią i ponownie dostrzegł łzy w jej oczach.
- Przed nami długa droga.. może porozmawiamy? - nie zdążył ugryźć się w język, ale Shakira bardzo go intrygowała. Wymienili krótkie spojrzenia i Shakira lekko podniosła się na fotelu.
- Jestem Shakira Mebarak i uciekłam sprzed ołtarza. - próbowała się uśmiechnąć, ale niestety, bez zamierzonego efektu. Gerard wyrozumiale skinął głową i przekręcił klucz w stacyjce.
- Zdrzemnij się, za trzy godziny powinniśmy być na miejscu. - dostrzegł, jak jej głowa lekko się poruszyła, na wznak, że przyjmuje jego propozycję. Kurczowo założyła ręce na piersi i myślała. Starała się pozbierać wszystko w całość.
Czy chciała?
Nie, tak naprawdę chciała się mylić.. ale było za dużo elementów, które pasowały do siebie idealnie..


~ * ~ 

Przebudziła się, gdy samochód gwałtownie zahamował i zatrzymał się przed dość dużą willą. Przeciągnęła się na swoim miejscu i zaspanymi, jak i podkrążonymi oczami, spojrzała na swojego wybawce.
- Przepraszam, nie miałam tak gwałtownie hamować. 
- Żaden problem. - obdarzyła go delikatnym uśmiechem, rozluźniając panującą między nimi od samego początku dość napiętą atmosferę. Równocześnie opuścili pojazd i stanęli przed domem. - rozumiem, że jesteś dość.. bogatą osobą?
- Jestem piłkarzem. - puścił jej oczko i pomógł pokonać schody, które prowadziły do głównego wejścia.
- Przepraszam, ostatnio dość słabo orientuję się w świecie.
- O tobie świat tak jakby na trzy lata zapomniał.. ani jednej nowej piosenki, nagranej płyty, koncertu.. Shakira ucichła. - uśmiechnął się do niej, ale uśmiech szybko zbledł, gdy zatopił się w jej brązowych, zapłakanych tęczówkach. Te oczy skrywały wiele tajemnic, ale nie zamierzał o nie pytać, jeszcze nie teraz. - zapraszam do środka. Wykąpiesz się, a ja przygotuję Ci jakieś ubrania i coś do jedzenia.
- Rozumiem, że masz dziewczynę?
- Tak, od pięciu miesięcy. - delikatnie się uśmiechnął i zaprowadził Kolumbijkę do łazienki na piętrze.
- Znana tak jak ty, czy to raczej nie jest osoba publiczna?
- Taylor Swift, kojarzysz?
- Oczywiście! Ma bardzo ciekawy głos. - odwzajemniła uśmiech i przyglądała się fotografiom, które wisiały na ścianie w korytarzu na piętrze. Wszędzie widziała piłkarza u boku piosenkarki. - ładnie razem wyglądacie. - Gerard zignorował komplement Shakiry i wskazał na pokój, który znajdował się na końcu korytarza.
- Tutaj będzie Twoja sypialnia. Zaraz obok jest łazienka.
- Bardzo dziękuję Gerard.. oboje wiemy, że nie musiałeś mi pomagać. - puścił jej oczko i na chwilę zniknął w jednym z pokoi, który okazał się garderobą.
- Wydaje mi się, że nosicie ten sam rozmiar. - Shakira odebrała z rąk piłkarza ubrania i delikatnie się ukłoniła.

~ * ~ 

Wysiadła z samochodu i w pośpiechu wbiegła po schodach. Włosy rozwiewał i plątał jej ciepły jak i suchy wiatr, który tak bardzo lubiła. Poprawiła torebkę na ramieniu i będąc już przed drzwiami ściągnęła czerwone szpilki i wzięła je do ręki. Szeroko się uśmiechając, idąc na palcach przekroczyła próg salonu i dostrzegła rozłożonego na kanapie chłopaka, który w stu procentach poświęcił się grze na Xboxie. Rzuciła buty na podłogę i przytuliła piłkarza od tyłu.
- Jezu, jak ja tęskniłam! - zaczęła całować jego szyję i policzka, szeroko się przy tym uśmiechając. Gerard również się uśmiechał, odwrócił się i złożył na ustach dziewczyny soczysty pocałunek.
- Ja tęskniłem bardziej.
- Miesiąc bez Ciebie był dla mnie jak wieczność..
- To już przeszłość, najważniejsze jest to, że teraz jesteśmy razem.
- Do tego całkiem sami. - przygryzła wargę i obeszła kanapę, siadając na kolanach chłopaka.
- Taylor, muszę Ci coś powiedzieć. - ułożył sobie dziewczynę wygodnie na kolanach i spojrzał jej w oczy. - spokojnie, nie patrz na mnie jak na morderce. - zaczął się śmiać i by uspokoić dziewczynę, delikatnie ją pocałował. - nie jesteśmy sami.
- Nie rozumiem? - Amerykanka usiadła obok Hiszpana i wpatrywała się w niego z zainteresowaniem.
- Shakira śpi w sypialni dla gości. - był opanowany i przygotowany na awanturę ze strony zazdrosnej dziewczyny.
- I mówisz to z takim spokojem? Co ona tutaj robi?
- Uciekła sprzed ołtarza i błagała mnie, bym ją stamtąd zabrał. Nie miała się gdzie podziać, więc zaproponowałem jej nocleg u nas do czasu, aż sobie czegoś nie znajdzie. - Taylor wpatrywała się w chłopaka z niedowierzaniem. Podniosła się z kanapy i z góry na niego spojrzała.
- Może ja wam przeszkadzam, co? Nie cieszysz się, że wróciłam z trasy koncertowej, nawet kolacji nie przygotowałeś.. a ostatnio zrobiłeś..
- Nie wiedziałem, że dziś przyjeżdżasz i przestań histeryzować, kocham Cię. - przyciągnął blondynkę do siebie i namiętnie pocałował.
- Ale załatwiłeś to, co miałeś załatwić, prawda?
- Tak Skarbie, nasz ślub odbędzie się w bazylice La Marce, tak jak sobie życzyłaś.
- No to już się na Ciebie nie gniewam. - ponownie złączyli swoje usta w pocałunku, następnie położyli się na kanapie i będąc w swoich objęciach, zaczęli rozmawiać na temat minionego miesiąca.

Całej sytuacji przyglądała się Kolumbijka, która po przebudzeniu, postanowiła zejść do kuchni, ale bała się spotkania z dziewczyną Gerarda. Uprzedzał ją, że jest bardzo o niego zazdrosna i miała na to teraz żywe dowody. Z bladym uśmiechem wpatrywała się w szczęśliwie zakochanych w sobie ludzi.. zastanawiała się, czy kiedykolwiek jeszcze doczeka takiego szczęścia, jakim jest miłość.

__________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Żenada, z każdą kolejną linijką rozdział jest jeszcze gorszy :') 
WENO!? Dlaczego tak często mnie opuszczasz :')?


Do następnego! :*

piątek, 14 listopada 2014

Prolog: Blizna

Ten kto nie zazna prawdziwej miłości, tak naprawdę nigdy nie zrozumie siły, jaką ona sama sobą niesie, jak potrafi swoją głębokością i szczerością naprawić nawet najgorszy z najgorszych dni w naszym życiu. Prawdziwa miłość jest lekarstwem na wszystko, chociaż nie jest w stanie wyleczyć swoją ogromną siłą śmiertelnej choroby.. w tym wypadku piękne jest to, że swoją obecnością wydłuży ostatnie dni życia i na najbledszej z powodu choroby twarzy, jest w stanie namalować szczery uśmiech. Prawdziwa miłość jest w stanie wygrać ze złem, bo miłość jest najsilniejszą bronią, jaką Bóg obdarzył ludzi na Ziemi.

Z szerokim uśmiechem spoglądała na swoje odbicie w lustrze. Cudowna, śnieżnobiała suknia ślubna, perfekcyjnie prezentowała się na jej smukłej sylwetce. Bukiet jej ulubionych kwiatów - słoneczników, ściskała w delikatnych dłoniach, powoli oddychając. Nie wierzyła, że jeszcze kiedyś będzie tak bardzo szczęśliwa, jak dziś. Dziś jej życie miało zacząć się od zera, miała zapomnieć o bolesnej przeszłości i szerze uśmiechać się do ludzi.
- Shaki, ceremonia zaczyna się za pięć minut.
- Wiem, jestem już gotowa.
- A welon? - mama Kolumbijki z troską spojrzała córce w oczy i z delikatnym uśmiechem podeszła do niej, zakładając welon na głowę. - jesteś piękna.
- Urodę odziedziczyłam po mamusi! - obie się zaśmiały i znalazły w swoich objęciach.
- Zasługujesz na szczęście.
- Czasami się zastanawiam, czy zasłużyłam na tyle szczęścia, ze strony Antonio. - matka oderwała się od córki i zganiła ją wzrokiem.
- Nikt tak jak ty nie zasłużył na szczęście. - Shakira uśmiechnęła się w odpowiedzi i złapała matkę za dłoń, kierując się do wyjścia.
Przed głównym wejściem do kościoła, na narzeczoną czekał Antonio. Gdy tylko siebie ujrzeli, ich twarze rozpromieniły uśmiechy. Shakira powoli podeszła do wybranka swojego serca i delikatnie pocałowała go w policzek. W lewej dłoni zaciskała bukiet słoneczników, a prawą ręką trzymała dłoń Antonio.
Drzwi się otworzyły, usłyszeli organy i powoli, będąc pod rękę ruszyli w kierunku ołtarza, gdzie czekał na nich kapłan. Czas zatrzymał się dla niej w miejscu, analizowała każdą sekundę swojego ślubu, chcąc zapamiętać nawet najmniejszy szczegół ceremonii. Jednak było coś, co mogło zepsuć ten dzień..
Obrączki..
Wtedy zrozumiała jakim wielkim błędem będzie związek małżeński z tym mężczyzną..
Chciała się mylić. Odgoniła straszne myśli ze swojej głowy, nie patrząc na charakterystyczne znamię na dłoni ukochanego, której nigdy nie była w stanie dostrzec..
- Skarbie, boisz się czegoś? - jej serce przeszył lodowaty sztylet, a w głowie  przywołała wszystkie koszmarne wspomnienia.. spojrzała z wymalowanym przerażeniem na twarzy, na twarz Antonio, która pozostawała spokojna.
- Ja.. ja.. - wyszeptała i wyswobodziła swoją dłoń z uścisku mężczyzny. Oderwała od niego spojrzenie i upuszczając bukiet ukochanych kwiatów, zerwała się do biegu, tracąc białe buty. Nikt jej nie zatrzymywał. Wybiegła przed świątynie i gorączkowo się rozglądała. 'Muszę usiec, muszę'.  Dostrzegła mężczyznę, który właśnie wchodził do samochodu. Nie znała go. Podbiegła do wysokiego bruneta i płacząc zadała pytanie. - zabierze mnie pan stąd? Błagam..  - dławiła się własnymi łzami, a mężczyzna był w szoku.
- Ooo.. oczywiście, niech pani wsiada. - Shakira zajęła miejsce pasażera i i niedbale zdjęła welon z głowy. Mężczyzna przekręcił klucz w stacyjce i czekał na wolną drogę.
- Błagam, szybko! - zaczęła bardziej płakać, a kierowca z piskiem opon ruszył z parkingu.
Przed kościołem stał Antonio, trzymając w ręku bukiet słoneczników. Przyglądał się całej sytuacji, a jego twarz przybrała morderczy wyraz. Uśmiechnął się do samego siebie, ponieważ zapamiętał rysy twarzy mężczyzny, z którym uciekła Shakira. Powoli skierował bukiet kwiatów do swojego nosa i głęboko zaciągnął się ich zapachem. Gdy stracił samochód z pola widzenia, zaczął obrywać płatki z jednego słonecznika.
- To nie koniec Skarbie, przede mną nie uciekniesz.
___________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Witam na kolejnym blogu :) tym razem Shakira i Gerard Pique, odpoczywamy od Leonelli ;')
Prolog dość niejasny, ze zwiastunem też ciężko, ale obiecuję, że śledząc bloga wszystkiego się dowiecie ^^ także zachęcam do czytania ^^


Do następnego! ;*